Przede wszystkim jakość
Wybierając atlas treningowy do domu warto zwrócić przede wszystkim na jakość wykonania, nie zaś liczbę funkcji. Co z tego, że będzie ich sporo, jeśli ćwiczenie na atlasie będzie nieintuicyjne, nieergonomiczne lub niebezpieczne. Tanie
atlasy treningowe bywają źle spasowane i wykonane z łatwo niszczących się elementów, a zacinające się kółka i pękające linki nie ułatwiają treningu. Co ciekawe, problemem może być także zbyt małe obciążenie. Ze względu na zbyt lekki stos i źle zaprojektowane dźwignie atlasu, w wielu ćwiczeniach całe dostępne obciążenie podniesie nawet dziecko.
Ze stosem czy bez?
Zaletą domowego atlasu jest stos z obciążeniem, które można w bardzo prosty sposób regulować. Wystarczy przełożyć bolec blokujący i w ciągu kilku sekund zmienić obciążenie z 50 kg na 5 kg. To zdecydowanie przyspieszy oraz umili trening, zwłaszcza, jeśli wykonujesz trening obwodowy. Te zalety mają znacznie jednak tylko wtedy, jeśli obciążenie w atlasie jest wystarczająco duże oraz czy jest możliwość dokupienia dodatkowych ciężarów.
Zamiast atlasu ze stosem możesz wybrać model z drążkami, na które nałożysz zwykłe obciążenia (krążki), których użyjesz także w połączeniu ze sztangą. Takie rozwiązanie ma dwie podstawowe zalety. Po pierwsze, nie ogranicza cię wagą stosu a jedynie maksymalną dopuszczalną ładownością przewidzianą przez producenta. Po drugie zaś, umożliwia ci bardziej precyzyjną regulację ciężaru, nawet co 0,5 kg, nie zaś co 5 kg. Dzięki temu możesz łatwiej progresować, co pozytywnie wpłynie na twój trening. Nie do wszystkich atlasów ze stosem da się bowiem dołożyć kilukilogramowe obciążenie w postaci krążka lub hantla.