Data publikacji:

5 męskich fryzur, na które nie możemy już patrzeć

Istnieje wiele męskich fryzur, które odeszły w zapomnienie. W większości przypadków wyszło to modzie męskiej na dobre. Wystarczy wspomnieć o fryzurach z długimi bokobrodami, na czeskiego piłkarza czy ciętych od garnka grzybkach. Jakie uczesania powinny do nich dołączyć i jak najszybciej znaleźć się w mrokach historii? Oto nasza subiektywna lista fryzur, na które trudno już patrzeć.

Fryzura na pożyczkę

Bruce Willis, Jason Statham, Zinedine Zidane – przykłady tych panów pokazują, że łysiny nie trzeba się wstydzić. Wręcz przeciwnie, można ją przekuć w swój atut. Badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Pensylwanii wykazały, że łysi mężczyźni są oceniani jako silniejsi, inteligentniejsi i bardziej pewni siebie.

Biorąc to pod uwagę, trudno wytłumaczyć fakt, że wielu mężczyzn wciąż próbuje zatuszować oznaki łysienia fryzurą na pożyczkę. O ile jesteśmy zgodni, że odpowiednie dobranie fryzury pomoże zatuszować powiększające się zakola lub rzadkie włosy, to oczywiste zasłanianie gołych placków na głowie mija się z celem. Zazwyczaj łysina i tak jest widoczna, a zabieg ten nie przysparza powagi. Rozwiązanie? Pogodzić się z faktem łysienia lub spróbować terapii wpływającej na zahamowanie działania dihydrotestosteronu, czyli aktywnej formy testosteronu odpowiedzialnej za łysienie androgenowe.

Kokon samuraja

Fryzura na samuraja, zwana także zaczesem na wikinga, wtargnęła pod strzechy w mgnieniu oka. Zrobiła to boczną furtką, ze strony mody hipsterskiej, która z natury stroni od popularności. O ile początkowo charakterystyczny kucyk wniósł do mody męskiej odrobinę świeżości i miał praktyczne zastosowanie, np. w fazie przejściowej przy zapuszczaniu włosów, szybko stał się obiektem żartów i memów.

Choć sama idea fryzury jest całkiem dobra i zadbany fryz na samuraja może pasować do miejskiej stylizacji, łatwo zapomnieć o jednym: nie wszystkim pasuje. Jeśli masz mocno kręcące się, twarde lub przetłuszczające się włosy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie uda ci się uzyskać efektu rodem z modnych męskich czasopism. Inna sprawa, że nieumiejętne cięcie fryzury na samuraja daje wprost komiczny efekt.

Grzywka a’la Bieber

Fryzura Justina Biebera, czyli nieśmiertelna już grzywka. Symbol nastoletniej delikatności i niewinności ze szczyptą umiarkowanego buntu. Szczególną sympatią darzona była w subkulturze emo, w której jednak przybierała czarny kolor. Choć fryzura nie osiągnęła wśród dorosłych mężczyzn dużej popularności, wciąż można zauważyć ją na ulicach miast.

Co ciekawe, jej współczesna wersja nie musi wyglądać źle. Długa grzywka zaczesana do przodu zyska zupełnie innego wyrazu, jeśli będzie ułożona w surferskim, nonszalanckim stylu. Najlepszym przedstawicielem tego trendu jest znany polski muzyk, Tomasz Organek. Podpowiadamy: muzycznie też wypada ciekawiej od Justina.

Wzorki

Pamiętasz te wzorki wycinane na bokach głowy, przypominające plemienne tribale tatuowane niegdyś w piwnicznych siłowniach? My też chcielibyśmy o nich zapomnieć. Niestety, wzorki wycinane na fryzurze powracają co jakiś czas w wielu wersjach. A to w postaci motywów geometrycznach, a to w formie dat nowego roku.

Nie zmienia się jedno: niemal zawsze wyglądają niepoważnie. O ile świetnie pasują dzieciakom, dorosły mężczyzna raczej powinien ich unikać. Zwłaszcza pracujący w zawodach, w których profesjonalny wizerunek jest priorytetem.

Żelowy irokez

Wygolone boki, długa góra i żel – swego czasu irokez był wręcz podstawową fryzurą ciętą przez większość zakładów fryzjerskich. Do dziś można spotkać różne jego formy, jednak jest jedna, na którą trudno patrzeć. Mamy na myśli irokeza postawionego na sztorc, sztywno zlepionego dużą ilością supermocnego żelu. Świecąca się, posklejana skorupa włosów to widok, który śni się po nocach. Dodalibyśmy, że jako koszmar, ale wierzymy w domyślność czytelników.

Która z tych fryzur wydaje ci się najgorsza? Jakie uczesanie warto byłoby dodać do listy? A może któreś z nich, według ciebie, wcale nie wyglądają źle?

Autor: Szymon Sonik