Jednym z przejawów jest powrót mody na t-shirty z dużym logo producenta. Co więcej, często jest ono jeszcze większe niż dawniej! Nie dziwi więc, że wielu entuzjastów mody męskiej zadaje sobie teraz jedno pytanie: czy to kicz, czy trend, który ma szanse przetrwać?
Kolorowe lata 90.
Popularność dużych logotypów w latach 90-tych nie może dziwić. Po okresie PRL-u, czyli latach ograniczonego dostępu do zachodnich marek i dóbr, gdzie „markowe” ubrania kojarzone były głównie z Pewexem lub paczkami od cioci z Ameryki, nastała rynkowa wolność. Zachodnie marki szybko zdobyły więc duże uznanie i stały się wręcz synonimem prestiżu. Ich przybycie łączyło się także z zalewem amerykańskiej pop-kultury, która mocno akcentowała przywiązanie do dużych koncernów oraz legendarnych marek.
Na koszulkach pojawiały się więc grafiki z nazwami zespołów muzycznych, drużyn piłkarskich czy logotypy marek odzieżowych. Logotypy nie służyły już tylko „obrandowaniu” produktu, a były głównym motywem przewodnim i ozdobą odzieży. Ludzie utożsamiali się z nimi, tworzyli fankluby, a widok całej grupy znajomych w ubraniach jednej marki odzieżowej nie był na osiedlu niczym dziwnym. Loga Nike, Pumy, Adidasa, Reeboka, a także droższych firm, jak Lacoste, Tommy Hilfiger czy Ralph Lauren — widział chyba każdy.