Muzyka ma uprzyjemniać jazdę, a nie ją uprzykrzać
Jeśli podróżujesz sam, możesz słuchać, co ci się żywnie podoba. Ale bez przesady z głośnością – przecież nie chcesz, aby przylgnął do ciebie przydomek jeżdżącej dyskoteki. Nie wydzieraj się też na cały głos przy otwartym oknie, gdy leci twój ulubiony kawałek. Wprawdzie śpiewać każdy może, ale nie każdy chce tego słuchać. Głośność muzyki ustaw na umiarkowanym, przyjemnym dla ucha i otoczenia poziomie. Gdy podróżujesz z pasażerami, dobrym nawykiem jest zapytanie, czy możesz włączyć muzykę. Dowiedz się też, czego słuchają. Na pewno wypracujecie kompromis. Na przykład, gdy czeka was długa jazda, możecie się umówić, że słuchacie preferowanej muzyki po połowie.
Klakson zamień na hamulec
Najczęściej spotykana sytuacja – ktoś wymusił pierwszeństwo, ty kładziesz rękę na klaksonie i nie masz zamiaru jej zdjąć. Puszczasz siarczystą wiązankę w stronę winnego i dopiero hamujesz, ale niestety – jest za późno i dochodzi do zderzenia. Wystarczyło nie marnować czasu na trąbienie, tylko od razu wcisnąć hamulec i wykonać (w miarę możliwości) szybki manewr zapobiegający zdarzeniu. Jeszcze się nie zdarzyło, aby na dźwięk klaksonu winowajca zniknął. Poza tym, klakson nie tylko nie zapobiegnie zdarzeniu, ale nie świadczy najlepiej o trąbiącym. Pamiętaj, że w terenie zabudowanym nie należy nadużywać sygnałów dźwiękowych!